Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/625

Ta strona została przepisana.

buchem, już mi się sprzykrzyło udawanie. A! chcesz uniknąć zasadzki jaką jak mówisz przysposobiłam, a więc wpadniesz w przepaść a ja cię w nią wtrącę. Słuchaj uważnie. Czy dobrowolnie czy z musu, oddasz rękę hrabiemu.
— Nigdy na to nie przystanę...
— Postanowiłaś zatem opierać się woli ojca?
— Wszelkiemi środkami jakie są tylko w możności biednej dziewczyny. Oddacie moją rękę temu człowiekowi, powiem, że nie chcę być jego żoną. Zawleczecie mnie do świątyni, toż samo powtórzę; zmusicie klęknąć przed ołtarzem, w chwili gdy kapłan zapyta odpowiem, nie.
— Mniejsza o to, Askanio jednak nie będzie twoim mężem i nie uwierzy żeś oddała rękę innemu z przymusu, a tylko z własnej woli.
— Spodziewam się, że to nie nastąpi.
— Na czyjąż więc liczysz pomoc?
— Na pomoc Boga w niebie i jednego człowieka na ziemi.
— Lecz on jest uwięziony.
— Mylisz się pani.
— Któż to więc?
— Benvenuto Cellini.
Księżna zgrzytnęła zębami usłyszawszy nazwisko swojego śmiertelnego wroga, a właśnie