Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/631

Ta strona została przepisana.

dnika. Nie chciałeś mi oddać pierwszego, bądź spokojny, nie zwrócę drugiego. Wweszcie o cóż się troszczysz, jesteś tak walecznym i przedsiębiorczym; dalej zdobywco twierdz! dalej burzycielu murów, niszczycielu bram, spróbuj zdobyć Chatelet. Po tych wyrazach furtkę zatrzaśnięto.
Benvenuto wyrzekłszy przekleństwo, rzucił się na drzwi, lecz pomimo połączonych usiłowań rąk i nóg, grube i mocne podwoje nie wstrząsnęły się nawet.
— Dobrze, dobrze, mój przyjacielu, stukaj sobie, stukaj wołał prewot poza drzwiami, narobisz tylko hałasu; a jeśli straże usłyszą, to źle będzie z tobą. Trzeba ci wiedzieć, że Chatelet nie jest Nesle, że należy do króla, obaczymy więc czy będziesz silniejszym od niego.
Benvenuto obejrzawszy się do koła, spostrzegł ogromny kamień, który zaledwie dwóch ludzi zwykłej siły podnieść by zdołało. Poskoczył zatem, zarzucił go na barki, z równą łatwością jak dziecko kamyk brukowy. Lecz zaledwie posunął się kilka kroków, pomyślał, że choćby drzwi wysadził, nie przełamie jednak oporu straży i że taki postępek wtrąciłby jego samego do więzienia; a tu należy się starać o uwolnienie Askania. Rzucił więc kamień na ziemię.