Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/638

Ta strona została przepisana.

niem twojego dzieła; dalej Jowiszu, okaż, że byłeś nie tylko królem bogów, lecz i panem ludzi. To wyrzekłszy, pociągniony silniejszy władzą, od siebie, zwrócił kroki ku Tournelles, dawnej rezydencyi królewskiej, a teraz mieszkania podeszłego konetabla Montmorency.
Wrzący Benvenuto musiał czekać godzinę zanim przyjął go minister, żołnierz Franciszka I-go przez mnóstwo dworzan oblegany; nakoniec go wpuszczono.
Anna de Montmorency, wysokiego wzrostu, zimny, sztywny, obojętny, z żywem spojrzeniem zwięźle się wyrażający, wiecznie gderał, nigdy go nie widziano wesołym. Jakim sposobem ten ponury starzec mógł się podobać ujmującemu i przyjemnemu władcy Francyi? Chyba da się to wytłómaczyć prawami sprzeczności. Franciszek I-szy posiadał tajemnicę zadawalania tych, którym łask odmawiał; konetabl, przeciwnie, odchodzili od niego niezadowoleni ci nawet, którym świadczył dobrodziejstwa. Zresztą miernych zdolności, wzbudzał zaufanie surowością wojskową i powagą dyktatorską.
Benvenuto zastał go chodzącego podług zwyczaju wzdłuż i wszerz pokoju. Na ukłon Celliniego, odpowiedział poruszeniem głowy; poczem,