Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/643

Ta strona została przepisana.

Pod takim to wpływem egzaltacji wrócił do zamku Nesle. Wszyscy robotnicy oczekiwali na niego podług zlecenia.
— Dalej dzieci — zawołał stając w progu — będziemy odlewać Jowisza, do odlewni!
— Dzień dobry mistrzu — odezwał się Jakób Aubry, który wszedł za nim nucąc sobie jakąś piosnkę. Czyś mnie nie widział ani słyszał? Od pięciu minut ścigam cię wołając po imieniu; biegłeś tak prędko, iż tchu mi już zabrakło. Lecz cóż się wam wszystkim dziś stało, jesteście tak posępni jak sędziowie.
— Do odlewni! — zawołał znowu Benvenuto nie odpowiedziawszy Jakóbowi. Do odlewni! tam się wszystko zawiera. Czy nam się tylko powiedzie, Boże litościwy! A! przyjacielu, odzywał się urywanemi zdaniami, to do Aubrego, to do innych pracowników, a drogi Jakóbie, jakże smutna wiadomość mnie oczekiwała, jak umieli korzystać z mojej nieobecności!..
— Cóż się stało mistrzu? zapytał — Aubry, widocznie zmieszany wzruszeniem Celliniego i głębokim smutkjem towarzyszów.
— Nade wszystko dzieci pamiętajcie znosić suche drzewo sosnowe. Wiecie iż od pół roku nagromadziłem zapasy... Co mi się stało mój poczciwy Jakóbie?... oto uwięzili mego Askania w Cha-