Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/66

Ta strona została przepisana.

— I sądzisz pan, że wtenczas mógłbym latać?
— Jestem tego pewny — odpowiedział mechanik.
— Lecz jeżeli pan tak pewnym tego jesteś — mówił dalej gubernator — czy byś nie zechciał zrobić sam doświadczenia?
— Skrzydła są zastosowane do ciężaru pańskiego ciała a nie do mojego — odrzekł mechanik — skrzydła dla mnie przeznaczone, powinny by być półtorej stopy dłuższe.
Mechanik ukłonił się i wyszedł.
— Do dyabła! — rzekł Georgio.
Przez cały ten dzień uważano, że umysł pana Georgio coraz więcej bujał w jakiejś wymarzonej przestrzeni.
Wieczorem kładąc się spać, zwołał wszystkich służących, wszystkich stróży i żołnierzy.
— Panowie — rzekł — jeżeli dowiecie się, że Benvenuto Cellini chce odlecieć, nie przeszkadzajcie mu a tylko mnie uprzedźcie, gdyż potrafię nawet w nocy dogonić go z łatwością, z powodu, że jestem prawdziwym nietoperzem; gdy tymczasem on, cokolwiek bądź mówi, jest tylko fałszywym.
Biedny gubernator oszalał zupełnie; ponieważ jednak spodziewano się, że noc uspokoi go,