postanowiono czekać do rana z zawiadomieniem o tem papieża.
Zresztą, noc była szkaradna, dżdżysta i ciemna i nikomu niechciało się wyjść w podobny czas.
Wyjąwszy Benvenuta Cellini, który powodowany duchem przeciwieństwa zapewne, wybrał tę noc do swojej ucieczki.
Dlatego skoro tylko usłyszał, że bije godzina dziesiąta i że zmieniają szyldwacha, padł na kolana i gorącą zaniósłszy prośbę do Boga, wziął się do dzieła.
Najprzód wyrwał cztery gwoździe, które pozostały i utrzymywały blachę.
Północ wybiła, gdy wydobył ostatni, Benvenuto usłyszał kroki warty, wchodzącej na taras, został bez tchu do drzwi przylepiony; lecz warta zeszła, kroki oddaliły się i znowu cichość nastała.
Deszcz wzmagał się, Benvenuto z sercem bijącem z radości, słyszał jak uderzał o szyby.
Wtedy spróbował oderwać blachę; blacha, którą nic już nie utrzymywało, odlazła, i Benvenuto postawił ją przy murze.
Potem położył się na brzuchu, uderzając w dolną część drzwi narzędziem do modelowania,
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/67
Ta strona została przepisana.