Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/675

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ VII.
JAKUB AUBRY WZNOSI SIĘ DO APOTEOZY.




W istocie, rzekł do siebie student wyszedłszy z pałacu Sprawiedliwości i udając się w kierunku mostu zwanego Młynarskim, wiodącego prawie wprost do Chatelet; w istocie, bardzo jestem ciekawy co powie Gerwaza gdy się dowie, że jej cnota oszacowaną została na dwadzieścia su paryzkich.
Będzie myślała, że wyjawiłem tajemnice dotyczące ją zbyt blisko i gotowa wydrzeć mi oczy.
Lecz kogóż to widzę?
Ten, którego Aubry dostrzegł był paziem uprzejmego pana, któremu miał zwyczaj zwierzać się ze wszyskiego, uważając go za najlepszego przyjaciela.