Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/693

Ta strona została przepisana.

z muru. Zanurzywszy potem rękę w wyżłobienie znalazłem ten sztylet.
Wtedy żądza wydostania się z więzienia odżyła w mej duszy, postanowiłem za pomocą sztyletu wykopać przejście do sąsiedniego więzienia i z tym, któregobym tam napotkał, ułożyć plan ucieczki. Zresztą czyby się to powiodło lub nie, kopać ziemię, grzebać w murze, było to zawsze jakieś zatrudnienie; a jak pobędziesz podobnie jak ja blisko lat dwadzieścia w więzieniu, przekonasz się wtedy, że czas jest okropnym nieprzyjacielem więźnia.
Aubry cały zadrżał.
— I zacząłeś wykonywać twój zamiar?
— Tak i z większą łatwością jak mniemałem. Od piętnastu lub więcej lat jak tu pozostaję, nie przypuszczają zapewne, ażebym mógł mieć zamiar ucieczki, przytem być może, że o mnie zapomnieli. — Trzymają mnie tutaj jak i ten łańcuch zawieszony u ściany. Moi prześladowcy być może pomarli, gdyż oni jedni pamiętaliby o mnie; któż wie tutaj dzisiaj, jakie imię wymieniam, wymawiając Stefan Rajmund? Nikt.
Aubry uczuł pot zimny spływający z czoła, wspomniawzzy o zapomnieniu, na które był skazanym jego towarzysz.
— I cóż dalej? — zapytał.