Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/697

Ta strona została przepisana.

zgłębiał wzrokiem przeciwności życia i posępne otchłanie śmierci.
W głębi serca jego zaczynała się budzić myśl samolubna, powiedział sobie: równie niewinny jestem jak ten nieboszczyk, lecz podobnie jak on zamieszany w namiętności możnych, które niweczą, pochłaniają, pożerają, byt ludzi pospolitych.
Askanio i on mogli zniknąć ze świata, podobnie jak zniknął Stefan Rajmund; i któż o nich pomyśli?
Gerwaza może.
Benvenuto Cellini bezwątpienia.
Lecz pierwsza mogła tylko opłakiwać kochanka, drugi zaś domaganiem się usilnem listu, który był w ręku Askania, uznawał tem samem niemożność swoję.
Nakoniec jedynym środkiem ocalenia, jedyną nadzieją, pozostał mu spadek zmarłego: zużyty sztylet, który już zawiódł oczekiwania swoich dwóch pierwszych posiadaczy.
Jakób Aubry ukrył go na piersiach i machinalnie oparł dłoń o rękojeść.
W tej właśnie chwili drzwi się otworzyły i weszli ludzie dla wyniesienia trupa.