Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/706

Ta strona została przepisana.

szczęście nie spotka. Lecz wróćmy do naszego interesu.
— Tak, mówmy o Blance.
— Nie idzie tu o Blankę, lecz o pismo.
— O jakie pismo?
— Pismo księżnej d’Etampes.
— Któż ci o nim mówił?
— Benvenuto Cellini.
— Z jakiego powodu?
— Ponieważ to pismo jest mu potrzebne i przyrzekłem, że go przyniosę, ponieważ jednem słowem, wszystkie moje usiłowania dążyły do tego, ażebym je od ciebie wydostał.
— Jaki użytek chce zrobić z niego Benvenuto? — zapytał Askanio.
— Na to nie umiem ci odpowiedzieć i nic mi do tego. Powiedział mi tylko: — Potrzeba mi tego pisma, a ja mu odrzekłem: — Dobrze, będziesz je miał. — I w tym celu dostałem się do więzienia, dajże mi je więc, obowiązuję się doręczyć je Celliniemu. — Co ci jest?
To zapytanie było skutkiem zmiany twarzy Askania.
— Żal mi twoich trudów biedny Aubry — rzekł.
— Jakto? — zawołał Jakób... — nie masz przy sobie tego pisma?