Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/719

Ta strona została przepisana.

z pierwszego rzutu oka poznała księżna, rzekł; — Oto jest pismo żądane przez panią. Odbierz więc go pani, podrzyj, zniszcz zupełnie. Spełniłem moję powinność, teraz ty pani postąp według woli swojej.
— Askanio! masz serce szlachetne, zawołała księżna z uniesieniem.
— Ktoś nadchodzi pani, miej się na baczności, zawołał Askanio.
— Masz słuszność, odpowiedziała księżna.
Rzeczywiście dał się słyszyć szelest kroków, wtedy księżna wyciągnąwszy rękę nad lampą, wystawiła papier na działanie ognia, który w jednej chwili go pochłonął. Księżna jednakże nie puściła go z ręki dopóki płomień nie doszedł jej palców; pismo do trzech czwartych spalone zwinąwszy się, opadło kręcąc się; gdy doszło do podłogi, już zupełnie zamieniło się w próchno; księżna jednak i wtenczas jeszcze przydeptała je nogą.
W tej chwili prewot ukazał się w progu drzwi.
— Dowiedziawszy się, że pani tu jesteś, rzekł zwracając wzrok niespokojny kolejno na Askania i księżnę, pośpieszam na jej rozkazy. Czy pani potrzebujesz czego odemnie lub moich ludzi?
— Nie panie, rzekła księżna nie mogąc utaić radości. Nie, lecz z tem wszystkiem dziękuję