więźniem; dowiedział się od swego poprzednika, że nie tak łatwo wychodzi się z Chatelet.
Był zatem w położeniu podobnym, jak ów kogut co perłę znalazł i kłopotał się jaki ma użytek zrobić ze swojego skarbu.
Chcieć ujść przemocą było niepodobieństwem.
Uzbrojony puginałem, Jakób mógł zabić dozorcę, włożyć jego suknie i zabrać klucze.
Lecz oprócz tego, że ta ostateczność była sprzeczną z wrodzoną poczciwością ucznia, trzeba jeszcze wyznać, nie przedstawiała mu dostatecznej rękojmi powodzenia.
Można było stawić dziesięć przeciw jednemu, że zostanie poznany, a wtedy zrewidują go, odbiorą list i wtrącą napowrót do lochu.
Chcieć ujść podstępnie, również uważał za rzecz niepewną.
Więzienie jego było zagłębione na ośm do dziesięciu stóp pod poziomem, mocne kraty zabezpieczały jedyne okienko, przez która dochodził promień światła, potrzeba było kilku miesięcy czasu ażeby wyłamać jednę kratę, wreszcie choćby i tego dokazał i wydostał się okienkiem, gdzieżby wyszedł? być może na dziedziniec otoczony wysokiemi murami, gdzieby go niewątpliwie znaleziono.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/722
Ta strona została przepisana.