łem, lecz stałem się powodem dla innych do grzechu.
— Czy jest środek wynagrodzenia złego, któreś wyrządził?
— Tak mi się zdaje przynajmniej mój ojcze, myślałem o tem długo... Bo ta, którą w przepaść pogrążyłem była niewinną dziewczyną.
— Uwiodłeś ją? — zapytał kapłan.
— Tak, uwiodłem ją mój ojcze.
— I chcesz ten błąd wynagrodzić?
— Mam przynajmniej zamiar.
— Pozostaje jeden tylko środek.
— Wiem o tem, i dla tego też tak długo wahałem się. Gdyby był inny zapewnie bym go był obrał.
— Jednem słowem chcesz ją zaślubić?
— Poczekaj chwilkę mój ojcze — nie chcę kłamać przed tobą — nie mój ojcze nie chcę jej poślubić z dobrej woli, lecz poświęcam się jedynie.
— Lepiej by było gdyby cię ożywiało uczucie wznioślejsze, czystsze.
— Cóż chcesz mój ojcze, są ludzie, którzy urodzili się do stanu małżeńskiego, jak inni których powołaniem jest bezżeństwo. Ja się liczyłem do ostatnich i trzeba było, przysięgam ci, aże-
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/734
Ta strona została przepisana.