Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/736

Ta strona została przepisana.

— Czy chcesz ażebym ją o tam zawiadomił?
— Jeżeli raczysz ojcze przyjąć to na siebie, byłbym ci mocno obowiązany.
— Dziś jeszcze będę u niej.
— Powiedz mi mój ojcze — zapytał z żywością młodzieniec — czy nie mógłbyś odnieść jej listu odemnie?
— Nie mój synu, gdyż wykonałem przysięgę, iż nie będę przyjmował żadnych zleceń do nikogo na piśmie od więźni, dopóki są przy życiu, po śmierci zaś możesz być pewnym, że żądaniu twemu stanie się zadość.
— Dziękuję ci, zresztą teraz mi wszystko jedno — szepnął do siebie Aubry.
— Nie masz nic więcej do powiedzenia?
— Nic, oprócz tego że gdyby powątpiewano o prawdziwości tego com zeznał przed tobą i gdyby czyniono trudności, można się przekonać ze skargi jaką zaniosła przeciw mnie wspomniona Gerwaza-Perreta Popinot do sędziego, że wszystko jest prawdą rzetelną com mówił przed tobą.
— Bądź spokojny, obowiązkiem moim jest usunąć wszelkie trudności — odpowiedział kapłan — któremu się zdawało, że w postępku Jakóba Aubry nie było dobrej woli, lecz raczej uległość konieczności, tak więc za dwa dni, rzekł.