Drzewo było już nałożone, Benvenuto zapalił je z czterech stron; drzewo starannie wysuszone zajęło się z nadzwyczajną szybkością a płomienie wnętrze pieca ogarnęły; model tworzył środek ogromnego ogniska. Wtedy wosk zaczął odpływać przez otwory, robotnicy w tymże czasie kopali rów w pobliskości pieca, gdzie rozpuszczony metal miał spływać, gdyż Benvenuto nie chciał tracić ani chwili i skoro model się wypali, postanowił przystąpić natychmiast do odlewu.
Piec hutniczy również był gotowy, Benvenuto napełnił go bryłami miedzi i lanego żelaza, ułożonemi warstwami symetrycznie jedna na drugiej, ażeby ciepło przenikało wszystko zarówno i żeby topienie zaczęło się odbywać szybciej i zupełniej.
Podłożył ogień jak pod pierwszy, i wkrótce, ponieważ stos składał się z sośniny, żywica która z niej spływała w połączeniu z palnością drzewa, wydała płomień gwałtowny, który wzniósłszy się wyżej niż się spodziewano, zaczął dach odlewni obejmować i wkrótce go zapalił.
Na ten widok a raczej wnosząc z gorąca pożaru, wszyscy robotnicy, oprócz Hermana, oddalili się, lecz Herman i Benvenuto byli dostatycznymi do stawienia czoła wszystkiemu.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/745
Ta strona została przepisana.