Jednakże na wołania towarzyszy, którzy chórem krzyknęli na niego, Pagolo się zjawił tłómacząc, że modlił się o pomyślne udanie odlewu.
— Nie czas się modlić — zawołał Benvenuto — Bóg sam wyrzekł: kto pracuje ten się modli. Ta godzina przeznaczona jest do pracy Pagolo. Słuchaj, czuję, że mnie siły odstępują, lecz czy umrę lub nie, potrzeba ażeby żył mój Jowisz. Pagolo mój przyjacielu, tobie powierzam wykonanie odlewu, pewnym będąc, że jeżeli zechcesz, uda się równie jak mnie. Pagolo, wiesz dobrze, że metal nie długo będzie gotów, znasz się dostatecznie na stopniu jego topliwości. Gdy dojdzie do czerwoności, każesz wziąć drągi Hermanowi i Szymonowi. A mój Boże co ja mówię? Tak, potem obaj przebiją otwory w piecach, wtedy metal zacznie wypływać; jeżeli umrę powiesz królowi, że mi przyobiecał łaskę i że przychodzisz prosić ojej spełnienie w mojem imieniu.. to jest... O! mój Boże nie przypominam już sobie... O cóż miałem prosić króla? A tak... Askanio panem Neslu... Blanka córka prewota...
d’Orbec.. pani d’Etampes!... A! Boże tracę zmysły...
Benvenuto zachwiawszy się na nogach upadł w objęcia Hermana, który go zaniósł jak dziecię
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/747
Ta strona została przepisana.