Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/748

Ta strona została przepisana.

do pokoju, tymczasem Pagolo objąwszy kierunek czynności, wydawał stosowne zlecenia.
Benvenuto dostał gwałtownej gorączki połączonej z majaczeniem.
Katarzyna, która podobnie jak Pagolo musiała się modlić, nadbiegła mu na pomoc; Benvenuto powtarzał ciągle: Umarłem... umrę... Askanio!... co się stanie z Askaniem.
To konanie trwało blisko godzinę; Beuvenuto był ciągle w stanie osłupienia, gdy w tem wbiega do jego pokoju Pagolo, blady, pognębiony, zawoławszy:
— Niech Jezus i Matka Najświętsza opiekują się nami mistrzu, wszystko stracone, pozostaje tylko wzywać pomocy nieba.
Jakkolwiek Benvenuto znajdował się w opłakanym stanie, któryśmy usiłowali opisać, wyrazy te, jak ostrze sztyletu, przeniknęły do głębi serca jego.
Zasłona pokrywająca władze umysłowe, przedarła się i podobnie jak Łazarz powstający na słowa Chrystusa, podniósł się na swojem łożu zawoławszy:
— Kto mówi, że wszystko stracone gdy Benvenuto żyje jeszcze?
— Niestety to ja mistrzu — rzekł Pagolo.
— Podły nikczemniku! — zawołał Benvenu-