przed nosem; dalej gdy się ma zamiar wejść tu przemocą, bo prawdę powiedziawszy mamy do tego niejakie prawo, zagrażasz, że będziesz krzyczeć i wołać o pomoc. Musiałem zatem chwycić się podstępu.
— O! zapewnie! — powiedz lepiej żeś wykradł klucz Celliniemu, który nie dostrzegł tego; o! powiedz mi, że on o tem nie wie iż go posiadasz, bo gdybyś go od niego otrzymał, umarłabym ze wstydu i rozpaczy.
— Uspokój się moja piękna Katarzyno — rzekł Pagolo zamykając drzwi na podwójny spust i siadając obok dziewczyny, zmusiwszy ją niejako ażeby podobnież usiadła. Nie, Benvenuto nie kocha ciebie, lecz Benvenuto podobny jest do skąpca, który posiadając skarb nie tylko, że sam nie korzysta z niego, lecz nadto nie dozwala się zbliżyć nikomu. Ten klucz wyrobiłem własną ręką. Kto może więcej, może i mniej. Złotnik może być ślusarzem w potrzebie. Przekonaj się jak cię kocham Katarzyno, gdy moje ręce przywykłe do osadzania pereł, brylantów w czyste złoto, zniżyły się do obrabiania nikczemnego kawałka żelaza. Przyznać należy złośnico, że ten nikczemny kawałek żelaza stał się kluczem, kluczem do raju.
Po tych wyrazach Pagolo chciał ująć rękę
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/774
Ta strona została przepisana.