— O! Bonvenuto — zawołała Katarzyna składając ręce — o! ty wiesz przecie, że on kłamie.
— Wiem o tem — rzekł Benvenuto, wiem że kłamie mówiąc to, podobnie jak mówił, że cię poślubi; lecz bądź spokojną, będzie ukarany za to podwójne kłamstwo...
— Tak, ukarz mnie! — zawołał Pagolo lecz litościwie, ukarz mnie, lecz nie zabijaj.
— Więc skłamałeś mówiąc, że Katarzyna nakłoniła cię do zdrady?
— Tak skłamałem; tak ja byłem winnym. Kochałem ją do szaleństwa, a ty wiesz mistrzu do jakich błędów może miłość doprowadzić.
— Skłamałeś również i to, żeś gotów ją poślubić?
— Nie, nie mistrzu, tym razem nie kłamałem.
— Kochasz więc prawdziwie Katarzynę?
— Tak, kocham ją — odpowiedział Pagolo, pojmując, że tym środkiem zdoła zmniejszyć swoję winę w oczach Celliniego, pokryciem zdrady gwałtowną namiętnością, tak kocham ją.
— Powtarzasz więc, że nie kłamałeś mówiąc, że się z nią ożenisz?
— Nie kłamałem mistrzu.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/781
Ta strona została przepisana.