można przecież tak prędko, potrzeba notaryusza, księdza.
— Potrzeba aktu ślubnego — rzekł Benvenuto wydobywając papier. Oto jest gotów i trzeba tylko zamieścić imiona i nazwiska.
Złożywszy akt na stole, wziął pióro i podając go Pagolowi.
— Podpisz Pagolo.
— A! wpadłem w sidła — mruknął czeladnik.
— Co to ma znaczyć — odpowiedział Benvenuto nie podwyższając zwykłego głosu, tylko mu nadając wyraz srogi; sidła! Gdzież tu sidła upatrujesz? Czy to ja ciebie namawiałem ażebyś wszedł do pokoju Katarzyny? czyż ci radziłem ażebyś jej przyrzekał, że się z nią ożenisz? A więc żeń się Pagolo, a jak zostaniesz jej mężem, zmieni się położenie rzeczy; jeżeli do niej przyjdę będziesz miał prawo zagrozić mi, a ja będę się lękał ciebie.
— O! — zawołała Katarzyna przechodząc z okropnej obawy do wesołości i śmiejąc się do rozpuku na myśl podaną przez mistrza: a! jakże by to było zabawnie!
— Tak — mruknął Pagolo — przyznaję, że to byłoby bardzo zabawnie; lecz na nieszczęście nic z tego nie będzie!
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/783
Ta strona została przepisana.