Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/792

Ta strona została przepisana.

— Z jakiegoż powodu księżno nie dowierzałaś słowu mojemu? zapytał z uśmiechem Cellini, nie zasłużyłem na tak krzywdzące podejrzenie.
— O! gdyby słowo twoje odnosiło się do zemsty, byłabym pewniejszą przyrzeczenia twojego.
— Kto panią zapewnić może, że to nie jest jedno i drugie — odpowiedział Benvenuto — cofając tak rękę, że księżna nie mogła pochwycić lilii.
— Nie pojmuję pana — rzekła pani d’Etampes.
— Czy pani uważssz tę kroplę rosy — rzekł Benvenuto pokazując księżnie dyament, migocący śród kielicha kwiatów, dyament otrzymany, jak już nadmieniliśmy, ze wspaniałości interesowanej Karola V-go, wydaje się on korzystniej dla oka jak pewna umowa, która ma pozbawić Francyę Medyolanu.
— Mówisz pan zagadkami, kochany złotniku; szkoda że król jest odpowiedzialny za wszystko, bo możebym zajęła się ich odgadnieniem.
— Muszę zatem dodać dla wyjaśnienia stare przysłowie: „Yerba volant scripta manent’’; to znaczy, co napisane pozostaje napisanem.
— O! właśnie omyliłeś się kochany złotniku, to co było napisane, zostało spalonem; nie sądź