wialiście z sobą. Oboje jak uważam wydajecie się ożywieni.
— Rozmawialiśmy o polityce — odpowiedział Benvenuto.
— W jakim przedmiocie, czy wolno zapytać?
— O kwestyi, która obecnie wszystkich zajmuje.
— A! zapewnie o księstwie Medyolańskiem.
— Tak, Najjaśniejszy panie.
— Cóżeście mówili?
— Zdania nasze różniły się. Z jednej strony utrzymywano, że cesarz może odmówić Najjaśniejszemu panu oddania księstwa, czyli raczej nadając go synowi jego Karolowi, uczyni zadość zobowiązaniu swemu.
— Któż z was tak utrzymywał?
— Zdaje mi się, że księżna.
Księżna zbladła jak trup.
— Gdyby cesarz pcostąpił podobnie — zawołał Franciszek I-szy, byłoby to podlą zdradą, lecz nie spodziewam się tego.
— W każdym razie jeżeli nie postąpi podobnie — zawołała Dyana mieszając się do rozmowy — nie będzie to pochodzić jak zapewniają z braku rad, w podobnym duchu udzielanych.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/802
Ta strona została przepisana.