Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/803

Ta strona została przepisana.

— Przez kogo? — zapytał Franciszek I-szy. Ciekawy jestem przez kogo?
— Miły Boże! czegóż się Najjaśniejszy panie tak unosisz — odezwał się Benvenuto — mówiliśmy o tem potocznie, były to proste tylko przypuszczenia i nic więcej; my jesteśmy bardzo słabi politycy księżna i ja. Księżna lubo nie potrzebuje tego, jest jednakże kobietą, i zajmuje się wyłącznie toaletą, ja zaś z mojej strony jako artysta, nie mam czasu zajmować się czem innem oprócz sztuką. Nieprawdaż mościa księżno?
— Rzeczywiście drogi Cellini — rzekł Franciszek I-szy, oboje macie zbyt piękny udział w życiu, ażebyście mieli zazdrościć drugim nawet księstwa Medyolańskiego. Księżna d’Etampes jest królową piękności, ty zaś królem silą twojego geniuszu.
— Królem Najjaśniejszy panie?
— Tak, królem, i jeżeli nie masz w twoim herbie podobnie jak ja trzech lilij, masz przecież w twoim ręku jednę, która mi się wydaje piękniejszą od wszystkich jakie kiedykolwiek wyrosły pod wpływem promieni słonecznych, lub które się mogą znajdować na tarczy herbowej.
— Ta lilia nie jest moją Najjaśniejszy panie, należy do księżnej d’Etampes, która poleciła ją odrobić mojemu uczniowi Askanio; gdy jednak-