Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/809

Ta strona została przepisana.

to utrzymywał, że jesteśmy w stanie porozumieć się wzajemnie.
— O czem mówicie? — zapytał król.
— To nic Najjaśniejszy Panie, tłumaczyłem się księżnie i prosiłem żeby mi przebaczyła podejrzenia moje, co raczyła zrobić, a co jest tem szlachetniejsze z jej strony, że pierwsze podejrzenie jakie powziąłem, zrodziło drugie na widok tej lilii.
— Jakie? — zapytał znowu Franciszek I szy, gdy tymczasem Dyana, której nienawiść nie dowierzała tej komedyi, pochłaniała wzrokiem tryumfującą współzawodniczkę.
Księżna d’Etampes przekonała się, że jeszcze nie skończyła ze swym niestrudzonym przeciwnikiem i lekki obłok obawy przebiegł po jej czole, lecz trzeba przyznać na jej pochwałę, że się wkrótce rozproszył. Co więcej, korzystając z roztargnienia króla, które powstało w umyśle jego wskutek ostatnich słów Benvenuta, postanowiła odebrać lilię, którą król trzymał w swem ręku; Benvenuto dostrzegłszy to, stanął nieznacznie pomiędzy nimi.
— Jakież było to drugie podejrzenie? — zapytał król.
— O! co do tego, przyznaję, że było tak nikczemne, nie wiem czy nie byłoby to dostateczną