— Najjaśniejszy Panie — odezwała się pani d’Etampes — nie potrzebujesz trzymać tej lilii w ręku, słuchając długiego opowiadania. Wasza Książęca Mość przywykłeś do trzymania w swem ręku berła i trzymasz go tak silnie, iż lękam się, iżby ten wątły kwiat nie strzaskał się w jego dłoni.
I w tymże czasie księżna z uśmiechem jej właściwym, wyciągnęła rękę po klejnot.
— Przebacz pani — rzekł Cellini — lecz gdy tu lilia odgrywa główną rolę, dozwól więc, ażebym opowiadanie moje stwierdził dowodem...
— Lilia odgrywa główną rolę w tym co masz nam opowiedzieć? — zawołała Dyana de Potiers, wyrywając z rąk króla kwiat z szybkością, wyrównywającą powziętej myśli. — Jeżeli tak, to pani d’Etampes ma słuszność, bo jeżeli historya jest tąż samą jakiej się domyślam, lepiej zatem, że pozostanie w moich rękach raczej niż w twoich; gdyż rozmyślnie lub przypadkowo, być może w poruszeniu, którego Wasza królewska mość nie będziesz mógł powściągnąć... gotów jesteś zniweczyć to arcydzieło.
Pani d’Etampes sądząc się zgubioną, zbladła okropnie. Pochwyciła z żywością rękę Celliniego, usta jej usiłowały coś przemówić, lecz pomiarkowała się i puściła rękę artysty.
Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/812
Ta strona została przepisana.