Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/97

Ta strona została przepisana.

dział Benvenuto — zdaje mi się, że urodziłem się już sługą twoim. Pewna przygoda w mojem dzieciństwie, zawsze mi to na myśl przywodzi. Wasza książęca mość masz w swoim herbie salamandrę?
— Tak, z dewizą: „Nutrisco et extinguo”.
— Otóż, nie miałem wtedy jak pięć lat, znajdowałem się z moim ojcem w małym pokoju, w którym palił się na kominku dobry ogień, podsycany młodem dębowem drzewem. Było bardzo zimno. Spojrzawszy przypadkiem na ogień, ujrzałem wśród płomieni małe zwierzątko do jaszczurki podobne i w najgorętszem igrające miejscu. Pokazałem je mojemu ojcu, a ten (wybaczcie mi państwo szczegóły dziwnego w naszym kraju zwyczaju) dawszy mi potężny policzek, łagodnym rzekł głosem: „Nie uderzyłem cię dlatego, byś co złego zrobił, lecz abyś pamiętał, że ta mała jaszczurka, którąś w ogniu widział, jest salamandrą. Nikt z ludzi nie widział tego zwierzątka przed tobą,” Nie byłoż to Najjaśniejszy panie przepowiednią losu? Jest widać przeznaczenie. Właśnie w dwudziestym roku miałem wyjeżdżać do Anglii, gdy snycerz, Piotr Torreggiano, z którym tam udać się miałem, opowiedział mi jak będąc dzieckiem, podczas kłótni w pracowni, ude-