Strona:PL Dumas - Benvenuto Cellini T1-3.djvu/99

Ta strona została przepisana.

aby jego opowiadanie choć cokolwiek wzbudziło wątpliwości.
— Widziałem nieco dawniej — mówił Benen uto — szatana i wszystkie dyabelskie legie, które jeden z moich przyjaciół, ksiądz nekromanta, wywołał przedemnie w Kolizeum i których prawdziwie ledwieśmy się pozbyli; lecz straszliwe wspomnienie tych widm piekielnych, na zawsze wymazane zostało z mojej pamięci, gdy na moją gorącą modlitwę ukazał się dla wzmocnienia mnie w utrapieniach więzienia, Boski Zbawiciel ludzi, uwieńczony promieńmi okalającego go słońca.
— I jesteś pewien zupełnie — zapytała królowa Nawarry — pewien bez żadnej wątpliwości, że Chrystus ci się ukazał?
— Nie wątpię o tem, pani.
— Więc zrób nam Benvenuto, Chrystusa do naszej kaplicy — odezwał się Franciszek I-szy rozradowany.
— Najjaśniejszy Panie! jeżeli Wasza królewska mość jesteś tak dobrym, to rozkaż mi co innego; wstrzymam się jeszcze bowiem z rozpoczęciem tego dzieła.
— A to dla czego?
— Ponieważ przyrzekłem Bogu nie robić go dla innego Pana jak dla Niego.