Strona:PL Dumas - Czarny tulipan (1928).pdf/114

Ta strona została przepisana.

— Weź ich kilka od niego i pomiędzy temi zasadź twój tulipan.
— Tak, toby był niezły pomysł, gdyby twój ojciec był sam, lecz ten pan Jakób, który nas śledzi...
— Masz słuszność, jednakże zastanów się, gdyż, jak uważam, pozbawiłbyś się jedynej przyjemności, której byś mógł doznawać w tem więzieniu.
I to mówiąc uśmiechnęła się nawpół szyderczo.
Korneljusz zastanowił się przez chwilę; widoczne było, że walczył przeciw gwałtownej żądzy.
— Nie — zawołał nakoniec, ze stoicyzmem godnym starożytnego filozofa — nie, byłoby to słabością, szaleństwem, podłością. Nigdybym sobie nie przebaczył, gdybym narażał na wszelkie wypadki gniewu i zawiści ostatnią nadzieję, która nam pozostaje. Nie, Różo, nie, jutro naradzimy się, jak postąpić mamy względem zasadzenia twego tulipanu; będziesz go pielęgnowała według moich zleceń, a co się tyczy trzeciego nasiennika, — to mówiąc, westchnął — zachowaj go starannie w twojej szafie, strzeż go, jak skąpiec strzeże swą pierwszą lub ostatnią sztukę złota, jak ranny ostatnią kroplę krwi; Różo, zaklinam ciebie, pilnuj go! Mam niewątpliwe przeczucie, że on nas uszczęśliwi, zbogaci! oh! tak, strzeż go i, jeżeli piorun uderzy w Löwenstein, przysięgnij mi, Różo, że zamiast twoich pierścieni, koronek, kosztowności, uniesiesz z sobą ten ostatni nasiennik, który wyda czarny tulipan.
— Bądź spokojny, panie Korneljuszu — mówi Róża z łagodnością, połączoną z pewnym smutkiem — tak... bądź spokojny, twoje życzenia są dla mnie rozkazem.
— A nawet — mówi dalej młodzieniec, unosząc się stopniowo, — jeżeli dostrzeżesz, że ciebie śledzą, że twoja mowa obudziła podejrzenie w twym ojcu lub w tym niegodziwcu Jakóbie, którego nienawidzę, a więc, Różo, poświęć mnie, który żyję tylko przez ciebie, którego jesteś jedynym skarbem, poświęcić mnie, mówię, i nie bywaj u mnie.
Róża uczuła ściśnięcie serca; łzy błysnęły w jej oczach.
— Niestety — mówi.
— Cóż takiego? — zapytuje Korneljusz.
— Gdyż przekonywam się o tem, czegom się dawniej domyślała.
— O czem?