Strona:PL Dumas - Czarny tulipan (1928).pdf/135

Ta strona została przepisana.

Róża przyszła o dziewiątej bez światła. Nie potrzebowała go, albowiem już czytać umiała.
Przytem światło mogło wydać Różę, którą śledził Jakób bardziej, niż kiedykolwiek.
Nakoniec przy świecy widoczny był jej rumieniec, gdyż często lica pięknej Róży płoniły się w ciągu jej odwiedzin u więźnia.
O czem mówili tego wieczora? Bezwątpienia o tem, co jest przedmiotem rozmów kochanków we Francji, prowadzonych przez drzwi, w Hiszpanji z przeciwległych balkonów, na wschodzie z dołu do góry wzniesionego tarasu.
Rozmawiali o przedmiotach, przydających skrzydła godzinom, pióra skrzydłom czasu.
Mówili o wszystkiem, wyjąwszy o czarnym tulipanie, Poczem jak zwykle rozłączyli się o dziesiątej.
Korneljusz był szczęśliwy, zupełnie szczęśliwy, jeśli nim być może tulipanista, który się wstrzymuje od zajmowania uwielbionym kwiatem.
Róża wydawała mu się najpiękniejszą w świecie, przytem dobrą, miłą i powabną.
Lecz dlaczegóż zabroniła mu mówić o tulipanie?
W istocie była to wielka wada u Róży.
Korneljusz pomyślał sobie ze smutkiem, że kobieta nie może być doskonała.
Przez część nocy rozmyślał o tej niedoskonałości, co oznaczało, że dopóki nie zasnął, był wyłącznie Różą zajęty.
Gdy zasnął, śniło mu się o miej.
Lecz Róża marzeń jego była doskonalsza, niż Róża na jawie.
Nietylko bowiem rozmawiała z nim o tulipanie, lecz przyniosła mu przepyszny kwiat czarny w okazałej doniczce porcelanowej.
Korneljusz przebudziwszy się zawołał:
— O, Różo! jakże kocham ciebie!
I gdy już słońce weszło, nie myślał zasnąć powtórnie. Przez cały dzień zastanawiał się nad słowami wyrzeczonemi przy przebudzeniu.
— Ah! gdyby Róża mówiła mu o tulipanie, Korneljusz byłby ją przeniósł nad królowę Semiramidę, Kleopatrę,