Strona:PL Dumas - Czarny tulipan (1928).pdf/140

Ta strona została przepisana.

się nagle, biegł do drzwi, zaglądał przez otwór, lecz nikogo nie dostrzegł, nie słyszał stąpań na korytarzu.
Bezwątpienia i Róża czuwała ze swej strony; lecz szczęśliwsza od niego pilnowała tulipanu, miała przed oczyma kwiat szlachetny, ten cud cudów, dotąd nietylko, że niewidziany, ale uważany za niepodobny do odkrycia.
Cóż świat powie, gdy się dowie, że czarny tulipan jest odkryty, że istnieje nakoniec, i że wynalazcą jego jest van Baerle, więzień stanu?
Korneljusz w tej chwili nie oddałby swego tulipanu za swoje oswobodzenie.
W ciągu dnia nie otrzymał żadnej wiadomości. Tulipan dotąd nie zakwitnął.
Nadeszła noc i ta sprowadziła uradowaną Różę, Różę lekko sunącą jak ptaszek.
— I cóż?... — zapytuje Korneljusz.
— Wszystko dobrze. Tej nocy bezwątpienia tulipan nasz zakwitnie.
— Czy czarny?
— Czarny jak heban.
— Bez żadnych skaz?
— Bez skaz.
— Sprawiedliwe nieba!... czy wiesz, Różo, żem spędził noc bezsenną, myśląc naprzód o tobie.
Róża wstrząsnęła główką z niedowierzaniem.
— Następnie o tem jak nam postąpić należy.
— I cóż?
— Otóż tak umyśliłem: naprzód skoro się przekonamy, iż barwa jego jest prawdziwie czarna, potrzeba wynaleźć posłańca.
— Jeżeli o to tylko chodzi, to mam gotowego.
— Czy to tylko pewny człowiek?
— Ręczę za niego, jest to jeden z moich wielbicieli.
— Spodziewam się, że nie Jakób przynajmniej?
— Oh! nie, bynajmniej; jest to sternik z Löwenstein, młodzieniec przytomny i zwinny, w wieku między dwudziestym piątym a dwudziestym szóstym rokiem.
— Do kata!
— Bądź spokojnym — mówi Róża z uśmiechem — niema jeszcze lat wymaganych przez ciebie, wszakże wyra-