Strona:PL Dumas - Czarny tulipan (1928).pdf/205

Ta strona została przepisana.

— A teraz jedzmy dalej.
— Oh! zlituj się pan!... nie jedzmy jeszcze? dozwól mi się przypatrzeć! Jakto? to co widzę miałoby być czarnym tulipanem... czy to podobne? Lecz może ma skazy, może jest tylko zafarbowany czarno? oh! gdybym był blisko, potrafiłbym rozpoznać! dozwól mi się przypatrzeć, błagam ciebie.
— Czyś pan oszalał! Czyż mogę zadość uczynić jego żądaniu?
— Błagam ciebie.
— Czy zapominasz, że jesteś więźniem?
— Nie panie; lecz wierzaj mi że jestem człowiekiem honoru; daję ci moje słowo, że nie ucieknę, nie będę usiłował uciec, dozwól mi tylko przypatrzeć się.
— Nie mogę... mam ścisły rozkaz.
I znów oficer zrobił poruszenie ku woźnicy.
Korneljusz zatrzymał go.
— Bądź cierpliwym i litościwym, całe moje życie zależy od twej litości. Niestety! moje życie wkrótce się zakończy. Ah! nie wiesz pan ile cierpię; nie pojmujesz udręczeń serca mego panie; gdyż — dalej mówi z uczuciem rozpaczy — gdyby to był mój tulipan! to jest ten, który skradziono Róży.
— Oh! czy pan pojmujesz, co to jest odkryć czarny tulipan, widzieć go przez chwilę, przekonać się że się udał, że to było arcydzieło przyrody i sztuki, a potem go utracić na zawsze!
— Oh! ja muszę go widzieć... muszę... zabijesz mnie pan jeżeli zechcesz, lecz muszę go ujrzeć, muszę...
— Milcz nieszczęśliwy, i skryj się wgłąb pojazdu, gdyż widzę zbliżającą eskortę J. K. Mości Statudera; i gdyby dostrzegł co wyrabiasz, byłbyś zgubiony i ja także. Van Baerle obawiając się narazić swego towarzysza na odpowiedzialność, skrył się wgłąb karety, lecz nie mógł pół minuty pozostać w tem położeniu, i zaledwie kilkunastu jeźdźców minęło karetę, gdy ukazał się w drzwiczkach dając znaki i wzywając Statudera, który właśnie nadjeżdżał.
Wilhelm, z obojętnością mu właściwą, jechał zwolna, trzymając w ręku zwitek pergaminowy.
Spostrzegłszy człowieka, który zdawał się go błagać o ła-