Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/127

Ta strona została przepisana.

dla tytułu barona, którego od lat piętnastu pragnął dosięgnąć, gotów był wszystko poświęcić; lecz Mouisquetom, niczego więcej nie pragnął, tylko Moustonem się przezwać, nie byłoż to więc okrucieństwem wyrywać go z rozkosznego życia, z tego śpichlerza wszelkiej obfitości?... Myśli te trapiły go nieco, gdy zjawił się przed mim Porthos.
— Do stołu!... — zawołał.
— Do stołu?.... — zapytał d‘Artagnan — a któraż godzina?...
— E! mój drogi, już jest po pierwszej.
— Dom twój to istny raj, Porthosie; zapomina się tu o czasie. Służę ci, chociaż głodny nie jestem.
— Chodź; jeżeli nie jeść, to pić zawsze można; to zasada biednego Athosa, którego osamotnienie pojmuję, odkąd sam nudzę się tak okrutnie.
Gdy już podano deser, na znak d‘Artagnana Porthos odprawił służbę i dwaj przyjaciele pozostali sami.
— Porthosie, — odezwał się d‘Artagnan — kto ci będzie towarzyszył w twoich wyprawach.
— A któżby, jak nie Mouston — odparł najspokojniej Porthos.
To było dla d‘Artagnana prawdziwym ciosem; stanął mu przed oczami pełen dobroduszności uśmiech intendenta, zamieniający się w skrzywienie bolesne.
— A jednak — odparł d‘Artagnan — Mouston nie pierwszej już młodości, mój drogi; co więcej, utył niezmiernie i może odwykł już od czynnej służby.
— Wiem o tem. Lecz przywykłem do niego; a zresztą zanadto mnie kocha, aby chciał rozstać się ze mną.
— O! ślepa miłości własna!... — pomyślał d‘Artagnan.
W tej chwili wszedł intendent — dla naradzenia się z panem co do potraw na dzień następny, a także w sprawie zamierzonego polowania.
— Powiedz mi, Moustonie, — odezwał się Porthos — czy broń moja w dobrym jest stanie?
— Broń jaśnie pana — zapytał Mouston — jaka broń?
— Cóż u licha! rynsztunek mój!
— Jaki rynsztunek?
— Wojenny.