Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/143

Ta strona została przepisana.

cielu. Porthos pomimo odrobiny próżności, posiada znakomite przymioty. Czy spotkałeś się z nim kiedy?...
— Od niego właśnie wyjechałem przed pięciu dniami — rzekł d‘Artagnan.
I opowiedział z werwą i humorem gaskońskim, jaki to wspaniały zamek posiada Porthos w Pierrefonds, a wyśmiewając przyjaciela, zakochanego w świetnościach i złoceniach, napomknął także i o zacnym panu Mouston.
— Podziwiam — odparł Athos, śmiejąc się wesoło na wspomnienie dawnych pięknych dni — podziwiam nasz stosunek, zawiązany przypadkowo, który przetrwał bez zmiany dwadzieścia lat rozłąki. Przyjaźń w szlachetnych sercach zapuszcza korzenie głęboko. O! wierz mi, d‘Artagnanie, tylko źli ludzie nie wierzą w przyjaźń prawdziwą, bo nie są w stanie jej zrozumieć. — Co się dzieje z Aramisem?
— Byłem u niego także — odparł d‘Artagnan — lecz zdaje mi się, że ostygł znacznie.
— A!.. widziałeś Aramisa — podjął Athos, patrząc na d‘Artagnana badawczem okiem. — Kochany przyjacielu, prawdziwą pielgrzymkę podjąłeś do świątyni przyjaźni, jakby się wyraził poeta.
— A tak — odparł d‘Artagnan, trochę zmieszany.
— Aramis, jak wiesz — ciągnął Athos — jest już z natury chłodny, w dodatku zawsze go absorbują te intrygi z kobietami.
— Pewien jestem, że obecnie przemyśliwa coś bardzo skomplikowanego.
Athos nic nie odpowiedział.
— A to nieciekawy!... — pomyślał d‘Artagnan.
Athos nietylko nie odpowiedział, lecz zmienił przedmiot rozmowy.
— Widzisz sam — rzekł, zwracając uwagę d‘Artagnana na to, że po godzinie przechadzki byli z powrotem w zamku — prawie całą moją posiadłość obeszliśmy dokoła.
W tej chwili rozległ się odgłos kopyt końskich.
— To Raul powraca — rzekł Athos — dowiemy się czegoś o biednej małej.
Młodzieniec ukazał się w bramie i wjechał w dziedziniec, cały pokryty kurzem; skoczył z konia, oddał cugle