Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/145

Ta strona została przepisana.

w której jeden z moich przodków podaje swą szpadę Franciszkowi I-mu, aby zastąpić skruszoną w ręku króla. W tej to potrzebie pradziad mój, Enguerrand de la Fére został kawalerem orderu Świętego Michała. Prócz tego w piętnaście lat później król, — pomny, że walczył trzy godziny szpadą Enguerranda, a była tak mocna, że się nie złamała, — podarował mu ten dzban przepyszny i szpadę, jaką zapewne widziałeś ongi u mnie, a która jest też cudownym okazem złotnictwa. A!... były to czasy olbrzymów — rzekł Athos. — My karłami jesteśmy w porównaniu z tymi ludźmi. Siadaj, przyjacielu, i posilaj się. Ale, ale, — dodał Athos, zwracając się do małego chłopca, który właśnie zupę podawał — zawołaj Charlota.
Chłopiec wybiegł, a w chwilę potem wszedł ten sam mężczyzna, który przyjmował podróżnych w bramie dziedzińca pałacowego.
— Kochany Charlot — rzekł Athos do niego — polecam ci specjalnie na cały czas pobytu Plancheta, lokaja pana d‘Artagnana. Lubi on dobre wina, a ty wszak masz klucze od piwnic. Przez długi czas tułał się po świecie i nie zaznał wygody, teraz zapewne nie pogardzi miękkiem posłaniem; miejże to wszystko w pamięci, proszę cię bardzo.
— Pamiętasz o wszystkich — rzekł d‘Artagnan — dziękuję ci, w imieniu Plancheta, drogi Athosie.
Raul spojrzał zdziwiony, usłyszawszy to imię, niepewny, do kogo mówi d‘Artagnan, czyżby do hrabiego de la Fere?
— Zdziwiony jesteś, Raulu, wszak prawda? — rzekł Athos z uśmiechem. — Pod tem nazwiskiem walczyłem wtedy, gdy pan d‘Artagnan, dwóch zacnych przyjaciół i ja, dokazywaliśmy cudów waleczności przy oblężeniu Roszelli, pod dowództwem zgasłego kardynała i pana de Bassompierre, który także już nie żyje. Pan d‘Artagnan jest na tyle dobry, że pamięta o tem imieniu, a za każdym razem, gdy je słyszę, serce bije mi z radości.
— Nazwisko to było sławne — rzekł d‘Artagnan — powtarzano je z zachwytem!
— W związku z czemże to? — zapytał Raul, z młodzieńczą ciekawością.
— Na honor, ja bo nic a nic nie wiem — dodał Athos.
— Czyś zapomniał o bastjonie Świętego Gerwazego,