Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/165

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIX
CZEM SIĘ ZABAWIAŁ KSIĄŻĘ DE BEAUFORT W WIEŻY VINCENNES?

Więzień, który tak wielkiego strachu nabawiał kardynała, więzień o którego ucieczce myśl zakłócała spokój dworowi całemu, nie przypuszczał zgoła, jakim był postrachem w Palais-Royal.
Widząc, że strzeżono go tak wybornie, uczuł całą nieużyteczność usiłowań swoich; cała też zemsta jego polegała na ciskaniu wymysłów i przekleństw na Mazariniego. Próbował nawet tworzyć piosenki, lecz wkrótce wyrzec się tego musiał.
Faktem jest, iż panu de Beaufort nietylko wierszem, lecz i prozą wysłowić się było nader trudno. To też Blot, ówczesny piosenkarz, mówił o nim:

Beaufort w bitwie, — jak bursa,
Postrach sieje i niszczy,
Lecz, gdy w słowach się nurza,
Rzekłbyś, gąsior to piszczy.

Książę de Beaufort był wnukiem Henryka IV i Gabrjeli d‘Estrées, był równie dobry, mężny i dumny, a nadewszystko był Gaskończykiem, jak dziad jego, lecz o wiele niżej od niego stał pod względem wykształcenia.
Będąc czas jakiś po śmierci Ludwika XIII ulubieńcem, posiadającym wielkie zaufanie, i najpierwszym u dworu, zmuszony był wreszcie ustąpić Mazariniemu i stanąć na drugim planie; nazajutrz, ponieważ był na tyle złośliwy, że gniewał się za tę przemianę, a nadto był na tyle nieostrożny, iż mówił o tem głośno, królowa kazała go