Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/17

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ II
PATROL NOCNY

W dziesięć minut później mały oddział wyruszał ulicą Dobrych Dzieci, z za sali teatralnej, którą kardynał Richelieu zbudował, ażeby grać w niej Mirama, a kardynał Mazarini większy amator muzyki, niż literatury, kazał wystawiać tu pierwsze opery francuskie.
Miasto przedstawiało widok wielkiego wzburzenia, liczne gromadki przebiegały ulice i zatrzymywały się przy ukazaniu żołnierzy, z miną groźnego szyderstwa, znamionującego, że mieszczanie, zwykle spokojni, nabrali ducha wojowniczego.
Chwilami wrzawa dolatywała od strony hal targowych. Strzały z fuzyj huczały w ulicy św. Djonizego, a niekiedy, ni stąd ni zowąd, odzywały się dzwony, wprawione w ruch z fantazji ludu.
D‘Artagnan przebywał drogę z zupełnym spokojem człowieka, na którego nie działają wcale takie drobnostki. Kiedy gromadka jaka zawaliła sobą ulicę, najeżdżał na nią konno, wcale nie ostrzegając, a ponieważ wichrzyciele, albo też i buntownicy, z których składał się ten tłum, widzieli, z kim mają do czynienia, rozstępowali się i przepuszczali patrol.
Kardynał zazdrościł mu tego spokoju, który przypisywał przyzwyczajeniu do niebezpieczeństw, ale niemniej na rachunek oficera, pod którego dowództwem chwilowo stanął, składał i ten wzgląd, że przezorność sama nadaje niezamąconą odwagę. Kiedy się zbliżono do warty przy rogatce Sierżantów, szyldwach krzyknął: „kto idzie!“.
D‘Artagnan odpowiedział, poczem, zapytawszy kardynała o hasło, wymówił je; hasłem tem było: „Ludwik