i Rockroy.“ Po wymienieniu tych znaków porozumienia, d‘Artagnan zapytał, czy to pan Comminges dowodzi placówką.
Wtedy wartownik wskazał mu oficera, rozmawiającego z jakimś jeźdźcem.
— Oto pan Comminges — rzekł d‘Artagnan, wróciwszy do kardynała.
Kardynał skierował ku oficerowi konia, a d‘Artagnan usunął się na bok przez delikatność; zauważył jednak po sposobie, w jaki obaj rozmawiający zdjęli kapelusze, iż poznali jego Eminencję.
— Brawo! Guitaut!... — rzekł kardynał do jeźdźca — widzę, że, pomimo lat sześćdziesięciu czterech, zawsze jesteś ten sam, rzeźkł i przywiązany; cóż tak opowiadasz temu młodzieńcowi?
— Wasza ekscelencjo — odrzekł Guitaut — opowiadam mu, iż żyjemy w szczególnej epoce i że dzień dzisiejszy bardzo przypomina dzień Ligi, jaki widziałem zamłodu. Czy Wasza ekscelencja wie, że myślano już ni mniej ni więcej o stawianiu barykad na ulicach św. Djonizego i św. Marcina?
— A cóż ci na to odpowiedział Comminges, mój drogi Guitaut?
— Wasza ekscelencjo — odezwał się Comminges — i dla utworzenia Ligi brakowało im pewnej rzeczy, która wydała mi się dosyć ważna, brakowało im księcia Gwizjusza; zresztą nie robi się dwa razy tego samego.
— Nie, ale oni robią frondę, jak to nazywają — podchwycił Guitaut.
— Cóż to jest fronda?... — spytał Mazarini.
— Wasza ekscelencjo, taką nazwę nadają oni swej partji.
— A skądże pochodzi ta nazwa?...
— Zdaje się przed kilku dniami radca Bachaumont powiedział w pałacu, że wszyscy autorowie rozruchów podobni są do żaków frondujących, t. j. zbierających się do rowów pod Paryżem, a rozlatujących na widok policjanta, poczem znów się zbierają, gdy przejdzie. Słówko to pochwycono w locie; nazwano ich frondystami. Dzisiaj i wczoraj wszystko mieliśmy frondowe: chleb, kapelusze, rękawiczki, wachlarze, a oto, proszę posłuchać...
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/18
Ta strona została przepisana.