Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/192

Ta strona została przepisana.

który jest na tyle dobry, iż wziął na siebie koszty naszego utrzymania.
La Ramée zatrzymał się przy drzwiach.
— Kogo książę pan życzy, abym tutaj przysłał?
— Kogo chcesz, byle nie Grimauda.
— Zatem oficera ze straży.
— Dobrze.
La Ramée wyszedł nareszcie. W pięć minut potem wszedł oficer; książę zasiadł z nim do szachów, udając ogromne zajęcie grą.
Umysł ludzki, to rzecz niezbadana; znak życia, dany przez przyjaciół, jedno słówko nadziei zmienia uczucia i przewrót niesłychany w nich czyni. Książę od pięciu lat wegetował w więzieniu, a, gdy obecnie wspomniał o tym przeciągu czasu, który jednak powoli upływał, zdawało mu się, że nie był tak długi, jak te dwa dni, te czterdzieści ośm godzin, jakie go oddzielały od chwili ucieczki. Jedna rzecz jeszcze niepokoiła go okrutnie... W jaki sposób wszystko to się stanie?
Zrobiono mu nadzieję wolności, lecz nie powiedziano, co zawierać będzie pasztet tajemniczy. Którzy z jego przyjaciół oczekiwać go będą?... Posiadał zatem przyjaciół po pięciu latach niewoli? W takim razie był wyjątkowym człowiekiem.
Zapomniał, że oprócz przjaciół, co jeszcze dziwniejsze było, kobieta pamiętała o nim; prawda, że nie była mu może skrupulatnie wierna, lecz zachowała go w pamięci, co także dużo znaczy.
Książę był też bardzo roztargniony i grał w szachy zupełnie tak samo, jak w piłkę. Pan de Beaufort posuwał figury, jak senny, a oficer dawał mu maty jeden po drugim. Książę pragnął się odgrywać i tak zeszedł czas aż do ósmej wieczorem; zabił więc trzy godziny — noc nadchodziła, a z nią sen i ukojenie. Tak myślał książę, lecz sen jest kapryśny, nie przychodzi na zawołanie. Biedny więzień przewracał się z boku na bok, jak święty Wawrzyniec na ruszcie gorącym: usnął nakoniec.
O brzasku zbudził się: dręczyły go sny fantastyczne, śnił, że skrzydła mu wyrosły. Wzleciał w górę, ucieszony wolnością, gdy raptem skrzydła pękają, a on spada w przepaść straszną i budzi się, zlany potem i złamany, jak gdy-