świekry, z panią de Longueville; ale... książę de Marsillac jest dawnym moim przyjacielem; on przedstawi naszego chłopca pani de Longueville, która da mu list polecający do brata swego, książęcia królewskiego.
— Otóż wszystko składa się jak najlepiej — rzekł hrabia. — Mogę się tylko ośmielić prosić panią o jaknajwiększy pośpiech? Mam powody pragnąć, aby jutro wieczorem wicehrabia nie znajdował się w Paryżu.
— Panie hrabio, czy chcesz, aby wiedziano, że się nim zajmujesz?
— Maże lepiej byłoby dla jego przyszłości, aby nie wiedziano, iż znałem go kiedykolwiek.
— A zatem! zostaw mi go, hrabio; poślę po księcia Marsillaca, który szczęściem jest teraz w Paryżu, i nie dam mu spokoju, dopóki sprawa nie będzie załatwiona.
— Tak dobrze, księżno, tysiączne dzięki. Ja sam, mam dzisiaj kilka wizyt do złożenia, a około dziesiątej wieczorem, oczekiwać będę wicehrabiego w hotelu.
— Co robisz dziś wieczorem, hrabio?
— Zbieramy się u opata Scarron, do którego mam list, a tam spotkać się mamy z jednym z moich przyjaciół.
— Dobrze, ja sama wpadnę tam na chwilę; nie opuszczajże, hrabio, salonu aż zobaczysz się ze mną.
— A!... — westchnął zcicha Athos, całując jej rękę — gdybym był wcześniej wiedział, że Marja Michom jest istotą tak uroczą!
I odszedł, raz jeszcze westchnąwszy.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/210
Ta strona została przepisana.