— Przypomnę sobie może.
— Słuchamy, słuchamy!... — odezwało się kilka głosów.
— Oto z jakiej przyczyny powstał ten wiersz — mówił Aramis. — Voiture sam na sam z królową używał w jej karecie przejażdżki w lesie Fontaineblau; udawał umyślnie zamyślenie, aby królowa zapytała, o czem tak myśli, i powiodło mu się.
— „O czemże tak myślałeś, panie Voiture?...“ — zapytała królowa.
Voiture uśmiechnął się, zdawał się chwilkę zastanawiać, aby sądzono, iż improwizuje, i odpowiedział:
Myślałem, że przeznaczenie
Wśród twoich nieszczęść nawały,
Podało ci zasłużenie
Wieniec zaszczytów i chwały;
Lecz że szczęśliwsza byłaś,
Z tem, co dawały ci nieba,
Gdy o miłości — nie powiem... śniłaś!...
Choć tak dla rymu potrzeba.
Scudéry, Ménage i panna Paulet wzruszyli ramionami.
— Poczekajcie państwo — powiedział Aramis — są tego trzy strofy.
— O!... powiedz pan wszystkie — odezwała się panna Scudéry — to istna piosenka.
Myślałem, że dziecię bogów,
Coć broni swojej użyczał,
Wygnany już z twoich progów,
Uciekł bezbronny i zdziczał.
Cóż dla mnie za korzyść teraz,
Że myślę o tobie w tej chwili?
Jeżeli tak poniewierasz
Tymi, coć dobrze służyli.
— O!... co do tego ostatniego rysu — odezwała się pani de Chevreuse, — nie wiem, czy on odpowiada regułom poetyckim, lecz proszę o łaskę dla niego, jako wyrazu prawdy, a pani de Hautefort, pani de Sennencey poprą mnie, jeśli potrzeba, nie licząc już pana de Beaufort.