Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/223

Ta strona została przepisana.

— Bezwątpienia, jest to osóbka najbardziej zachwycająca ze wszystkich: panna Franciszka d‘Aubigné.
— Miałażby pochodzić z rodziny sławnego Agrypy, przyjaciela Henryka IV?
— Wnuczka jego. Przybywa z Martyniki, dlatego Indjanką ją nazywam.
Raul spojrzał rozszerzomemi oczyma; wzrok jego spotkał się ze wzrokiem młodej panny, która się uśmiechnęła.
Mówiono w dalszym ciągu o Voiturze.
— Panie — odezwała się panna d‘Aubigné, zwracając się do Scarrona, jak gdyby dla wmieszania się do rozmowy jego z wicehrabią, — nie podziwiasz przyjaciół biednego Voitura!... Posłuchaj tylko, jak niby chwaląc, po jednem piórku go oskubują!... Jeden zaprzecza mu zdrowego rozumu, drugi poezji, trzeci oryginalności, inny komizmu, to znowu niezależności, ostatni nareszcie... Boże mój!... cóż mu więc pozostawią, tej znakomitości skończonej?... jak mówi panna Scudéry?...
Scarron roześmiał się, a za nim Raul. Piękna Indjanka, zdziwiona wrażeniem, jakie sprawiła, spuściła oczy i przybrała niewinną minkę.
— Rozumna osóbka — rzekł Raul.
Athos, nieruchomy we framudze okna, górował nad całą tą sceną z uśmiechem wzgardy na ustach.
— Przywołaj mi pan hrabiego de la Fére — rzekła pani de Chevreuse do koadjutora — mam mu coś do powiedzenia.
— Ja zaś chcę, aby myślano, że do niego nie mówię. Kocham go i uwielbiam, bo znam jego dawne przygody, niektóre przynajmniej; ale chcę powitać go aż pojutrze.
— Dlaczego pojutrze?... — spytała pani de Chevreuse.
— Dowiesz się pani jutro wieczorem — odparł koadjutor ze śmiechem.
— Doprawdy, kochany mój Goudy, — powiedziała księżna — mówisz, jak Apokalipsa. Panie d‘Herblay — dodała, zwracając się w stronę Aramisa — czy zechcesz raz jeszcze być moim serwanto?...
— Jakto, księżno!... — odparł Aramis — dziś, jutro, zawsze rozkazuj.
— Kiedy tak, idź po hrabiego de la Fére, mam z nim do pomówienia.
Aramis poszedł po Athosa i powrócił z nim razem.