Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/226

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXIV
SAINT-DENIS

Dzień zaczął świtać, kiedy Athos wstał i zaczął się ubierać; łatwo było poznać po jego bladości większej, niż zazwyczaj, i po śladach bezsenności na twarzy, że zapewne przepędził całą noc, wcale nie zasnąwszy. Wbrew naturze tego człowieka tak stanowczego i energicznego, przebijała w całej jego postawie jakaś powolność i niepewność. Pochodziło to stąd, że zajmował się przygotowaniami do wyjazdu Raula i starał się zyskać na czasie.
Naprzód sam wybrał szpadę, którą wydobył z wonnej pochwy skórzanej, i przyjrzał się rękojeści i klindze, czy się dobrze trzymają. Potem wrzucił w głąb walizy, przeznaczonej dla młodzieńca, woreczek pełen luidorów, przywołał Olivana, — tak się nazywał służący, który mu towarzyszył do Blois, i — i kazał mu w swojej obecności zapakować jak najstaranniej wszystkie rzeczy podróżne młodzieńca. Wreszcie, zużywszy prawie godzinę na te przygotowania, otworzył drzwi, prowadzące do pokoju wicehrabiego, i wszedł pocichu.
Słońce w pełnym już blasku przenikało do pokoju przez szerokie okno, które Raul, wróciwszy późno, zapomniał zasłonić roletą. Spał jeszcze z głową, wdzięcznie wspartą na ramieniu. Długie jego włosy czanre napół zakrywały czoło jego piękne i zroszone tą wilgocią, jaka perli się na licach zmęczonego dziecka.
Athos zbliżył się i, nachyliwszy się w postawie, pełnej przejmującego smutku, patrzył długo na młodzieńca.
Pomyślał, że całą pierwszą część życia złamała mu kobieta; pomyślał ze zgrozą, jaki wpływ może mieć miłość na organizację tak delikatną i zarazem tak potężną. Przypo-