zwykła wada w twoim wieku, ale ruch gwałtowny naprzód zawsze szpadę odchyla z linji i, jeżeli miałbyś do czynienia z człowiekiem zimnej krwi, zarazby cię zatrzymał przy pierwszym kroku, albo zastawieniem się, lub nawet prostem pchnięciem.
— Jak to pan często czyniłeś, ale nie każdy ma pańską odwagę.
— A! jaki orzeźwiający wiatr zawiał!... — podchwycił Athos — prawdziwe wspomnienie zimy. Ale, jeżeli pójdziesz w ogień, a pójdziesz, bo polecony jesteś młodemu generałowi, bardzo lubiącemu proch, pamiętaj dobrze, że w walce pojedyńczej, jaka często się zdarza jeźdźcom, nie strzelaj nigdy pierwszy; kto strzela pierwszy, rzadko trafia przeciwnika, bo strzela z obawą, ażeby nie być rozbrojonym wobec nieprzyjaciela uzbrojonego; przytem, gdy strzelać będzie, wespnij swego konia; manewr ten dwa czy trzy razy ocalił mi życie.
— E!... — rzekł naraz Athos — czy to kłusowników tam chwytają? A tak!... Potem jeszcze jedno rzec można, Raulu: jeżeli zraniony zostaniesz podczas ataku, jeżeli spadniesz z konia i będziesz miał jeszcze trochę siły, odsuń się z drogi, którą podążał twój pułk; może on być zmuszony do odwrotu, a wtedy stratowany zostaniesz przez konie. W każdym razie, gdybyś był ranny, napisz natychmiast do mnie, albo każ napisać, my się znamy na ranach — dodał Athos z westchnieniem.
— Dziękuję panu — odpowiedział młodzieniec wzruszony:
— O! jesteśmy już w Saint-Denis — szepnął Athos.
W istocie dojeżdżali właśnie do bramy miejskiej, strzeżonej przez dwóch strażników. Jeden z nich odezwał się do drugiego.
— Z miny tego młodego szlachcica widać, że i on udaje się do wojska.
Athos obrócił się; zajmowało go wszystko, co dotyczyło, choćby tylko pośrednio, Raula.
— Po czem to poznajesz?... — zapytał.
— Po jego mimie — odrzekł strażnik — jest w takim wieku, zresztą to już drugi dzisiaj.
— Więc przejeżdżał tędy taki młody człowiek, jak ja?... — zapytał Raul.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/229
Ta strona została przepisana.