Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/241

Ta strona została przepisana.

pobudziło do śmiechu w każdej innej chwili — nie będziesz miał serca mnie zabić!...
— Nie, jeżeli się nie będziesz sprzeciwiał mej ucieczce.
— Ależ, Wasza książęca mość, jeżeli was wypuszczę, jestem człowiekiem zrujnowanym.
— Zwrócę ci tyle, ile wynosi twoja pensja...
— I pan jesteś naprawdę zdecydowany opuścić więzienie?...
— Do licha!...
— I nic, cobym panu mógł powiedzieć, nie zmieniłoby pańskiego postanowienia.
— Dziś wieczorem chcę być wolny.
— A jeżeli będę się bronił, jeżeli będę wołał, krzyczał?...
— Zabiję cię, słowo honoru.
W tejże chwili zegar zaczął wydzwaniać godzinę.
— Siódma — wyrzekł Grimaud, który dotąd nie powiedział ani jednego słowa.
— Siódma!... — rzekł książę — widzisz, że się spóźniam.
Ramée uczynił ruch, jakby dla zaspokojenia sumienia.
Książę zmarszczył brwi i strażnik poczuł ostrze sztyletu, które, przedziurawiwszy ubranie, gotowe było i pierś mu przeszyć.
— Dobrze, Wasza książęca mość — rzekł — tego dość... już się nie poruszę. Ale jeszcze proszę o ostatnią łaskę.
— Jaką?... mów... śpiesz się.
— Niech mnie Wasza książęca mość dobrze zwiąże.
— Dlaczego cię związać?
— Ażeby nie myślano, że byłem pańskim wspólnikiem...
Książę zdjął pas i dał go Grimaudowi, który tak związał ręce La Raméemu, że go zadowolił.
— Nogi — wyrzekł Grimaud.
La Ramée podał nogi.
Grimaud wziął serwetę, rozdarł ją na kawałki i skrępował nogi La Raimée‘mu.
— Teraz szpada moja — rzekł La Ramée — obwiążcie, panowie, rękojeść mojej szpady.
Książę zerwał wstążkę ze swego ubioru i spełnił życzenie strażnika.
— Teraz — wyrzekł biedny La Ramée — proszę o kne-