Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/276

Ta strona została przepisana.

kłaniał im się z łóżka. Stara służąca patrzała na swego pana z zachwytem, połączonym ze zdumieniem. Radca urósł w jej oczach przynajmniej o łokieć.
— Oto, co znaczy służyć krajowi według sumienia — rzekł Broussel z zadowoleniem.
Doktorzy wyszli po godzinnej naradzie i zalecili obmywać stłuczenie wodą z solą. Przez cały dzień ciągnęła się procesja karet. Cała fronda zapisała się u Broussela.
— Jakiż to piękny triumf, mój ojcze!... — rzekł młodzieniec, który, nie rozumiejąc prawdziwych pobudek, sprowadzających do jego ojca tych ludzi, bardzo brał do serca te demonstracje ze strony znakomitości, książąt i ich przyjaciół.
— Niestety!... mój drogi Jakóbie — rzekł Broussel — boję się bardzo, czy ten triumf nie będzie mnie kosztował trochę za drogo, i albo się bardzo mylę, albo pan Mazarini przygotowuje mi już rachunek za te przykrości, jakich przeze mnie musi teraz kosztować. Friquet powrócił o północy... nie mógł znaleźć żadnego lekarza.