Ten głos poczciwy i harmonijny wywierał zawsze dawny wpływ na d‘Artagnana, gdy głos Aramisa, cierpki i krzykliwy w chwilach złego humoru, drażnił go niepomiernie. Dlatego odpowiedział Athosowi:
— Zdaje mi się, panie hrabio, że mógłbyś był mi się zwierzyć w zamku Bragelonne, jak pan — dodał, wskazując Aramisa — mogłeś był zwierzyć mi się w swym klasztorze; nie byłbym się rzucał w awanturę, gdzieście mi stanęli na drodze; że byłem delikatny, nie trzeba mnie było uważać za głupca. Gdybym był chciał zgłębiać różnicę między ludźmi, których, przyjmuje pan u siebie po drabince sznurowej, a tymi, którzy do niego wchodzą po drabince drewnianej, byłbym go zmusił do mówienia.
— O!... do czego się pan wtrącasz? — zawołał Aramis, blady ze złości, podejrzewając, że d‘Artagnan, śledząc go, widział go z panią de Longueville.
— Mieszam się do tego, co mnie obchodzi, i udaję, że nie widzę tego, co mnie nie dotyczy, ale nienawidzę obłudników, a do tej kategorji zaliczam muszkieterów, udających opatów, i opatów, udających muszkieterów, a — dodał, zwracając się ku Porthosowi — i ten pan jest także mego zdania.
Porthos, który jeszcze w niczem się nie odezwał, przytwierdził tylko jednem słówkiem i ruchem. Powiedział tak i rękę położył na rękojeści szpady. Aramis odskoczył w tył i wyciągnął swoją szpadę. D‘Artagnan zgiął się, gotów do ataku lub obrony.
Wtedy Athos wyciągnął rękę z ruchem tak rozkazującym, jak on tylko umiał, wydobył powoli szpadę i pochwę zarazem, złamał żelazo na kolanie i oba kawałki odrzucił daleko od siebie. Poczem, zwracając się do Aramisa, rzekł:
— Aramisie, złam swoją szpadę.
Aramis wahał się.
— Tak trzeba — rzekł Athos, a potem głosem cichszym i słodszym dodał: — Ja tego chcę.
Wówczas Aramis, jeszcze bledszy, ale poskromionny tym ruchem, pokonany tym głosem, złamał w ręku giętką klingę, potem skrzyżował ramiona i czekał, trzęsąc się z wściekłości.
Na ten ruch d‘Artagnan i Porthos cofnęli się; d‘Arta-
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/288
Ta strona została przepisana.