Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/33

Ta strona została przepisana.

Inaczej było z Rochefortem. Przez te pięć lat, które spędził w Bastylji, mocno się postarzał godny przyjaciel pana de Richelieu; czarne włosy mu posiwiały, a kolor śniady twarzy ustąpił miejsca bladości, znamionującej jakby wyczerpanie sił.
Mazarini, spostrzegłszy go, wstrząsnął niedostrzegalnie głową, jakgdyby chciał powiedzieć:
— O! ten człowiek wydaje mi się już do niczego! Po chwili milczenia, która w rzeczywistości było dosyć długa, a Rochefortowi wydała się całym wiekiem, Mazarini wyciągnął z pliki papierów jakiś otwarty list i, pokazując go szlachcicowi, rzekł:
— Znalazłem ten list, w którym dopominasz się pan wolności, panie Rochefort. Więc pan jesteś w więzieniu?
Rochefort drgnął.
— Ależ?... — ozwał się — myślałem, że Wasza Eminencja lepiej o tem wie od wszystkich.
— Ja? wcale a wcale, w Bastylji mnóstwo jest jeszcze więźniów z czasów Richelieu‘go, a ja nawet nie znam ich nazwisk.
— O!... ale ze mną co innego, panie kardynale, nazwisko moje było panu znane, ponieważ z rozkazu Waszej Eminencji przewieziono mnie z Châtelet do Bastylji.
— Tak pan sądzisz?
— Jestem tego pewny.
— A tak, zdaje mi się, że sobie przypominam. Czyś pan w swoim czasie nie odmówił odbycia dla królowej podróży do Brukselli?
— O! o!... — podchwycił Rochefort — więc to byłaby prawdziwa przyczyna. Szukam jej od lat pięciu. A to ze mnie głupiec, że nie mogłem jej znaleźć.
— Ależ ja nie powiadam, ażeby to była przyczyna pańskiego aresztowania; musimy się dobrze zrozumieć, ja tylko zadałem panu pytanie, czyś nie odmówił pojechania do Brukselli w służbie królowej, kiedy zgodziłeś się tam pojechać ongi dla nieboszczyka kardynała?
— Właśnie dlatego że byłem w służbie kardynała, nie mogłem tam pojechać dla służenia królowej. Znajdowałem się w Brukselli w okropnych okolicznościach. Było to za czasów spisku Chalais‘a. Udałem się tam, ażeby przejąć korespondencję jego z arcyksięciem, i już wówczas, gdy mnie poznano, o mało co nie zostałem porąba-