Raul ocknął się z ponurej zadumy, gdy oberżysta, wszedł do pokoju, gdzie się odbyła opowiedziana przez nas scena, wołając:
— Hiszpanie! Hiszpanie!
Okrzyk ten był dostatecznie poważny, ażeby wszelkie myśli ustąpiły przed temi, które on wywoływał.
Młodzieńcy zapytali o kilka objaśnień i dowiedzieli się, że nieprzyjaciel posuwa się rzeczywiście przez Houdain i Béthune. Kiedy pan d‘Arminges wydawał rozkazy, ażeby konie popasające gotowe były do jazdy, młodzieńcy stanęli przy oknach najwyżej położonych w domu, który panował nad okolicą, i zobaczyli istotnie liczny zastęp piechoty i konnicy, wynurzający się w stronie Lens.
Tym razem nie byli to luźni żołnierze, było to wojsko. Należało posłuchać rady pana d‘Arminges, jako najlepszej, i zabrać się do odwrotu. Młodzieńcy wyszli śpiesznie z oberży. Pan d‘Arminges siedział już na koniu. Olivan trzymał cugle wierzchowców dla młodzieńców, a lokaje pana de Guiche troskliwie pilnowali więźnia hiszpańskiego, wsadzonego na szkapę, umyślnie dla niego kupioną. Dla większej pewności związano mu ręce.
Mały oddział pojechał kłusem ku Cambrin, gdzie spodziewano się zastać księcia; nie było go już tam jednak, gdyż w przeddzień cofnął się, — wskutek fałszywej pogłoski o marszu nieprzyjaciela na Lys Estaire.
Rzeczywiście, — książę, wprowadzony w błąd tą wiadomością, cofnął swe wojsko z Béthune, zebrał je między Vieille Chapelle i Venthie, a sam, odbywszy przegląd wojsk na całej linji z marszałkiem de Grammont, powró-
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/330
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXVII
W PRZEDDZIEŃ BITWY