Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/335

Ta strona została przepisana.

— Kto niem dowodzi?
— Hrabia de Fuensaldagna, generał Beck i sam arcyksiążę.
— Z ilu ludźmi nadchodzi?
— Z 18 tysiącami ludzi i 36 armatami.
— A idzie?...
— Na Lens.
— A widzicie, panowie!... — wyrzekł książę; zwracając się z miną triumfującą do marszałka de Grammont i innych oficerów.
— Tak, Wasza książęca mość — odrzekł marszałek — odgadłeś wszystko, co tylko może odgadnąć umysł ludzki.
— Wezwijcie Plessis-Belliera, Villequiera i d‘Erlau — wołał książę — zbierzcie te wojska nasze, które są poza Lys, niech gotowe będą do marszu tej nocy; jutro prawdopodobnie zaatakujemy wroga.
— Ależ — rzekł marszałek de Grammont, niech Wasza książęca mość pomyśli, że, choćbyśmy zebrali tu wszystkie oddziały naszego wojska, nie będziemy mieli więcej nad 13 tysięcy ludzi.
— Panie marszałku — odrzekł książę ze wspaniałem spojrzeniem, jemu tylko właściwem — wielkie bitwy wygrywa się z małem wojskiem.
Poczem, zwracając się ku jeńcowi, dodał:
— Wyprowadzić tego człowieka, a pilnować go dobrze. Życie jego zależy od dokładności wskazówek, jakie nam dał; jeżeli prawdziwie są, będzie wolny, jeżeli fałszywe, będzie rozstrzelany.
Wyprowadzono jeńca.
— Hrabio de Guiche!... — podchwycił książę — dawno już nie widziałeś się z ojcem, zostań z nim. A ty, panie — mówił dalej, zwracając się do Raula — jeżeliś niezbyt zmęczony, chodź ze mną.
— Choćby na koniec świata! Wasza książęca mość!... — zawołał Raul, czując nieznany mu dotąd zapał dla tego młodego generała, tak godnego swej reputacji.
Książę uśmiechnął się; nie cierpiał pochlebców, ale cenił wielce ludzi gorących.
— Tak, panie — rzekł — jesteś dobry do rady, mieliśmy już tego dowód; jutro zobaczymy, jak się weźmiesz do czynu.