Drugie spotkanie dawnych muszkieterów było mniej pompatyczne i groźne, niż pierwsze.
Athos bystrym swym umysłem osądził, że najlepszem miejscem dla zebrania będzie wspólna biesiada. To też pierwszy zaproponował, ażeby zasiąść razem do dobrze zastawionego stołu, przy którym każdy dałby swobodnie folgę charakterowi swemu i upodobaniom, bo właśnie ta swoboda utrzymywała między nimi taką zażyłość, że ich nazywano nierozłącznymi.
Propozycja spodobała się wszystkim, a szczególniej d‘Artagnanowi, który gorąco pragnął odzyskać smak i wesołość rozmów z czasów młodości, bo oddawna umysł jego subtelny i delikatny nie doznawał dostatecznego zadowolenia i miał tylko lichą strawę. Porthos, spodziewając się iż lada chwila zostanie baronem, zachwycony był, że znajdzie sposobność wystudjowania u Athosa i Aramisa, jakie jest obejście ludzi dystyngowanych. Aramis chciał dowiedzieć się przez d‘Artagnana i Porthosa, co słychać w pałacu królewskim, i zachować sobie na wszelki przypadek przyjaciół tak przywiązanych, którzy niegdyś popierali jego sprawki szpadami chybkiemi i niezwyciężonemi.
Tylko Athos nie myślał wcale o odniesieniu korzyści, a powodowało nim jeno uczucie szczerej, bezinteresownej przyjaźni...
Ułożono się, że każdy da swój adres dokładny, a — na wezwanie jednego ze stowarzyszonych — zebranie zwołane będzie w słynnej restauracji pod godłem „Pustelni“. Pierwszą schadzkę oznaczono na następną środę, punkt
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/340
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXXVIII
OBIAD, JAK ZA DAWNYCH CZASÓW